Close

Porozumienie głów – druga sesja smoczycy

Dla przypomnienia: Smoczyca Euzebia przyszła do mnie, gdyż nie mogła znieść ciągłego jazgotu swoich trzech głów, tego że każda z nich chce czego innego. Po długich i głośnych rozmowach ustaliłyśmy zasady: mówi jedna głowa, reszta słucha. Umówiłyśmy się na kolejną sesję. Właśnie idzie moja klientka. Jest zdecydowanie ciszej niż ostatnio. Czyżby głowy zastosowały się do naszych ustaleń?

– Witaj Euzebio!

– Cześć – zakrzyknęły chórem, ale jakoś niemrawo.

– Gdzie się podziało wasze rozkrzyczenie? – próbowałam zażartować. – Opowiedzcie, jak wam idzie porozumiewanie się? Zaczynamy od prawej – dodałam.

– No, nam właściwie już nie chodzi o to, żebyśmy siebie słuchały. Zaczęłyśmy stosować metodę mówienia po kolei. I wiesz co to jest bardzo łatwe. Aż trudno pojąć, że wcześniej na to nie wpadłyśmy. Dodałyśmy jeszcze podnoszenie ręki, gdy któraś chce coś powiedzieć.

Jakby na potwierdzenie tych słów środkowa podniosła rękę i prawa oddała jej głos.

– Tak jak mówi prawa. Poradziłyśmy sobie z tym problemem, No.. może z wyjątkiem plotkowania, które wszystkie lubimy, ale wtedy pozwalamy sobie wszystkie mówić naraz. Przecież plotek lepiej nie słuchać.

– Gratuluję. Widzę jednak Wasze spuszczone głowy.

– Ech, bo zrozumiałyśmy, że tu nie o nieumiejętność porozumiewania się chodzi –wtrąciła lewa głowa, nie dając znaku, a jednak pozostałe milczały.

– A o co chodzi?

– Bo my nie mamy imion – wykrzyknęły wszystkie głowy i popłakały się.

– Czy celem na tę sesję ma być nadanie wam imion? – zapytałam.

– A można? Czy głowy Euzebii mogą mieć imiona.

– A czemu nie? – zapytałam.

– Całe życie byłam tylko prawą głową Euzebii. Tylko cząstką bez imienia. Nie pomyślałam, że może być inaczej – chlipała lewa.

– No właśnie – zawtórowały sąsiadki.

– A jakby to było mieć imię?

– Już nie byłabym tylko środkowa. Byłabym kimś nazwanym. Ech, byłoby cudownie. Miałabym tożsamość.

– I ja czułabym się zauważona- dodała lewa głowa.

– Mieć swoje imię, to mieć tożsamość – wtórowała prawa. – I już nie zazdrościć innym.

Nie mogłam się nadziwić, że głowy, nawet w emocjach, zachowały kolejność wypowiadania się. Widocznie weszło im to w nawyk.

– Co możecie zrobić, by mieć imię?

– Chyba je sobie nadać – stwierdziła środkowa. – A może ty nam nadasz?

– Doskonały pomysł, byście nadały sobie imiona. Jednak ja tego za was nie zrobię. To wy jesteście odpowiedzialne za siebie.

Kiwnęły głowami.

-Co zrobić, by zostać Euzebią, skoro każda z nas będzie miała swoje imię? – zastanawiała się lewa.

– No, właśnie.

– Mam pomysł! – zakrzyknęła prawa.

– Niech każda ma imię na „E” jak Euzebia. Będziemy miały podwójne imiona, np. Eleonora Euzebia.

– Świetnie – stwierdziłyśmy w czwórkę.

– Więc jak mam się do was zwracać?

– Entuzja Euzebia – ukłoniła się prawa.

– Euforia Euzebia – przedstawiła się lewa.

– A ja? – zastanawiała się środkowa.

– Może po prostu Euzebia.

– Odpada! – krzyknęły sąsiadki.

– W takim razie jestem: Empatia Euzebia.

– Dziękujemy ci, bardzo ci dziękujemy – krzyknęły Entuzja, Euforia i Empatia. Bardzo nam pomogłaś.

– To wy sobie pomogłyście.

Nie dokończyłam zdania, a Euzebia porwała mnie na ręce i z euforią, entuzjazmem zaczęła mnie ściskać i podrzucać. Na szczęście dała znać o sobie empatia, dzięki której smoczyca zorientowała się, że kiepsko znoszę siłę podziękowań jej ogromnego ciała.

– Jakże ważne jest, by wszystkie nasze „głowy” zostały nazwane i potrafiły się porozumieć.