– Co dobrego, Anastazy? – zapytałam, przyglądając się mojemu klientowi. Od ostatniego naszego spotkania przytył, stał się bardziej pewny siebie.
– Nigdy nie myślałem, że łapanie owadów jest tak proste – relacjonował Anastazy. – Zastosowałem się do rad sąsiada i codziennie mam w sieci świeżą muszkę, albo komara, raz nawet złapałem pysznego świerszcza.
– Znakomicie! – wykrzyknęłam podekscytowana.
– Można powiedzieć, że nasz cel zrealizowaliśmy (dla przypomnienia celem było łapanie codziennie owada w sieć). Jednak życie jest ciężkie, jedno się uda, to kolejne się pogmatwa.
Pytałaś, co biorę sobie z przypowieści o cielaku. Myślę, że któryś z moich przodków był właśnie takim cielakiem, a my ślepo go naśladowaliśmy. Wiesz, co zrobiłem wychodząc od ciebie? Poszedłem do rodzeństwa, by podzielić się z nimi tą opowieścią.
Anastazy jakby zmalał, gdy opowiadał o tym jak brat, a potem siostra wyśmiali jego odkrycia.
– Najpierw nie zrozumieli.
– Po co nam o cielakach opowiadasz, gdy trzeba pleść pajęczynę?– krzyknął mój brat.
– Cielak to nasz przodek – próbowałem tłumaczyć. – A wy… Nie zdążyłem dokończyć zdania, gdy posypały się na mnie gromy.
– Będziesz naszym przodkom ubliżał! Cielakiem prapraprapradziadka nazywał! Rodzinną tradycję łamał! Poszedł stąd!
Po powrocie muszka, którą znalazłem w sieci wydała mi się bezsmaku. Wyjąłem pamiętnik matki i zagłębiłem się w historii naszego rodu. Wynotowałem zdania, które najczęściej się w nim powtarzają:
Nie próbuj niczego zmieniać i tak się nie uda.
Biednemu zawsze wiatr w oczy.
Kiedy jest dobrze, nie ciesz się, znaczy to że niebawem przyjdzie gorsze.
W życiu za wszystko trzeba zapłacić.
– Czy ja jestem zdrajcą, przez to że chcę inaczej?- zapytał Anastazy.
– A jak się czujesz?
– Nie robię nic złego.
– Nie robisz nic złego, więc co robisz?
Anastazy milczał. Na jego pyszczku widać było rozgrywające się emocje. Po czym wyrzucił z siebie jednym tchem:
– Co robię?… Chcę żyć lepiej niż moja rodzina, chcę myśleć nad tym, co robię, chcę przestać kopiować ich i chcę im pomagać, ale oni tej pomocy nie chcą.
Co ci sprzyja?
– Wiedza, nowi znajomi, chęć zmiany, pełny brzuch i to, że moja siostrzenica – Armenilda wierzy we mnie. Jeśli będę nadal ulepszał swoje metody będę radosnym i sytym pająkiem, który pomoże ukochanej siostrzenicy.
– Co stoi na przeszkodzie, byś był radosny, syty i abyś pomógł małej pająkównie? – drążyłam temat.
– Rodzina.
– I co jeszcze?
– To, że jestem przekonany do słów, które znalazłem w maminym pamiętniku.
– Życie jest ciężkie, jedno się uda, to kolejne się pogmatwa, nie ma nic za darmo, teraz jest dobrze potem, będzie źle – w to wierzysz?
– No, właściwie to bez sensu, tak na rozum to przecież życie ode mnie zależy jakie będzie moje życie, mimo to gdzieś we mnie tkwią te dziwne przekonania i to poczucie winy, gdy chcę inaczej.
– Chcesz się z nimi rozprawić?
– Jasne! – Anastazy aż podskoczył.
– Czy przekonania, które wymieniłeś są zawsze prawdziwe?
– Nie. Wydaje mi się, że bywają prawdziwe, głównie dla tych, którzy im hołdują.
– Czy pozwalają ci realizować twoje cele?
– Absolutnie, że nie. Kierowałem się nimi przez całe moje życie i źle mi się wiodło. Gdy staram się o nich zapominać los mi sprzyja, gdy przekonania wracają znowu zaczynam czuć się podle.
– Czy twoje przekonania chronią twoje życie i zdrowie?
– Jasne, że nie!
– Czy pozwalają ci unikać błędów oraz w rozwiązywaniu konfliktów?
– Błędy popełniam wierząc w to, co wierzę, a jeśli chodzi o konflikty – wiesz sprawa rodziny. Ale nie chcę, by oni mnie ograniczali. Wreszcie żyje w zgodzie z innymi pająkami. Więc i na to pytanie odpowiadam – Nie.
– Jeszcze jedno pytanie: Czy twoje przekonania pozwalają ci czuć się tak jakbyś chciał?
– Oczywiście że nie. Chcę być spełniony i syty, a przekonania uniemożliwiają mi to.
– Na pięć pytań, które ci zadałam wystarczy zaprzeczyć trzykrotnie, by okazało się, że przekonanie jest szkodliwe. Ty odpowiedziałeś „nie” pięciokrotnie. Co o tym myślisz?
– Hmmm, że bez sensu dałem sobie wmówić coś nieprawdziwego, coś co mi szkodzi. Nie chcę tych przekonań.
– A jak mógłbyś je zamienić, tak żeby tobie służyły?
– To niełatwe, ale spróbuję:
Życie jest ciężkie, jedno się uda, drugie pogmatwa, zamienię na:
Życie jest łatwe i przyjemne. Większości daję sobie radę, a sprawy, które się gmatwają naprawiam.
– Brawo!
– Nie próbuj niczego zmieniać i tak się nie uda. To akurat łatwe: Zmiana jest pożyteczna i radosna. Przynosi korzyści.
Biednemu zawsze wiatr w oczy. To wyrzuciłbym całkowicie. Już nie jestem biednym pająkiem. Albo zamienię na: Wiele czynników mi sprzyja.
Kiedy jest dobrze, nie ciesz się, znaczy to że niebawem przyjdzie gorsze – Kiedy jest dobrze, ciesz się i oczekuj lepszego.
W życiu za wszystko trzeba zapłacić – W życiu można mieć wiele za darmo, np. muchy.
– Jak się z tym czujesz?
– Jakby mi kamień ktoś ściągnął z serca.
– Co teraz z tym zrobisz?
– Rozwieszę te wszystkie hasła na drzewie, na którym mieszkam. Będę je codziennie powtarzał. Nauczę Armenildę plecenia pajęczyn. Niech się na mnie obrażą! To dla jej dobra. Jeszcze urządzę imprezę i zaproszę pająki z sąsiedztwa. Czas na bliższe poznanie się.
– A co z rodziną?
– Ich też zaproszę, jeśli nie przyjdą to ich strata.
– Gratuluję Anastazy! Od kiedy zaczniesz realizację postanowień?
– Dzisiaj wysyłam zaproszenia i rozwieszam moje nowe przekonania. Impreza będzie w sobotę. Biegnę zobaczyć, czy już Armenilda na mnie nie czeka.
Pająk wybiegł w podskakując radośnie. Spotkaliśmy się jeszcze kilkakrotnie. Wspierałam go w realizacji jego planów. Nadal od czasu do czasu, gdy ma coś ważkiego do przemyślenia zagląda do mnie.
Gdy kiedyś będziecie w lesie i zobaczycie małe pajączki tkające pod okiem dużego pająka to znaczy, że spotkaliście Anastazego. Mój klient bowiem otworzył szkołę plecenia pajęczyn. Wiedzie mu się świetnie, a i brać pająków ma się coraz lepiej. Nasz bohater bowiem przekonał się, że kto pyta, ten znajduje drogę. Poznał rozmaite sposoby plecenia pajęczyn wielu przedstawicieli swojego gatunku i stworzył swoją, podobno znakomitą, metodę której teraz z upodobaniem uczy. Nie obyło się bez pracy i wysiłku jednak Anastazy wierzył w sens i powodzenie swojego przedsięwzięcia. Codziennie powtarzał swoje nowe przekonania, aż w nie uwierzył. Miał też wsparcie coacha.
– A rodzina? – zapytacie.
Cóż. Armenilda poszła w ślady wujcia, za nią zrobiły to samo jeszcze dwie siostry. Reszta rodu odnosi się do „dziwaka” z dystansem, jednak nie odmawiają udziału w przyjęciach. Ostatnio pewna wścibska pajęczyca przyniosła wieść, że niebawem w szkole naszego Anastazego zawitają jego bratanice. Ale ciii, to jeszcze tajemnica J.
Przed chwilą zadzwonił do mnie Anastazy.
– Wiem, że piszesz o naszych sesjach. Pamiętaj o haśle, które zamieściłem u wejścia do naszej szkoły.
-Marzenia się spełniają? – dopytałam.
– Tak, marzenia się spełniają – stanowczo stwierdził Anastazy